Skłonność do łatwiejszego popadania w nałogi i różne uporczywe czynności to kolejna cecha charakterystyczna dla Dorosłych Dzieci Alkoholików.
Są to:
– palenie papierosów i spożywanie napojów alkoholowych,
– głodzenie się lub objadanie,
– zażywanie środków uspokajających, przeciwbólowych oraz innych,
– agresywne reakcje,
– specyficzne nawyki seksualne,
– obgryzanie paznokci,
– natarczywe myśli i dręczące nawyki w życiu codziennym (sprzątanie, bardzo częste mycie rąk itp.).
Tych destrukcyjnych schematów należy doszukiwać się w dzieciństwie. Problemy powstają w psychice w wyniku przykrych doświadczeń w rodzinach, gdzie królował alkohol. Doświadczenia te utrudniają takim dzieciom naturalny i zdrowy rozwój. W trakcie życia owe schematy utrwalaj się, zaczynają dominować w świadomości takiego człowieka. A w dorosłym życiu stanowią źródło różnych problemów. I tak rodzi się kwadratura koła.
Należy zwrócić uwagę na to, że niszczycielskie schematy miały w dzieciństwie charakter przystosowawczy. Umożliwiały dziecku poradzenie sobie, a niejednokrotnie umożliwiało przeżycie w wypaczonych okolicznościach życia rodzinnego. Są one tak głęboko zakorzenione,że nawet przy sprzyjających okolicznościach DDA dąży do stanu mu znanego, tego destruktywnego schematu.
Odejście od tych schematów wymaga ogromnej pracy.
Osobiście zmagam się z dwoma, opisanymi powyżej, trudnymi czynnościami.
Od dzieciństwa nadmiernie myje ręce. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Lubię dbać o higienę, ale mycie rąk u mnie to totalna przesada. Myślę, ze sięgało kilkudziesięciu razy na dzień. A może nawet dochodziło do dwóch setek na dzień. Jawi się to jako bardzo duża liczba, ale zapewniam, że tak było. Pamiętam, że na dzień ze dwa albo trzy ręczniki były całkowicie mokre. Po dotknięciu czegokolwiek od razu myłem się. Zauważyłem też, że było to okresowe. Czasem mycie spadało do kilkunastu czy kilku razy na dzień. Głównie wtedy, gdy byłem czymś zajęty. Z czasem zaczęło mi to dość mocno przeszkadzać i próbowałem to ograniczyć. Na zmniejszenie częstotliwości miały wpływ dwa czynniki. Po pierwsze zacząłem to kontrolować i staram się to świadomie minimalizować, co nie jest łatwe. Aczkolwiek minimalne postępy są zauważalne.
Drugi wyznacznik to po prostu zdrowie. Przesuszyłem skórę rąk i mam z tym problemy. Choroba potrafi zmienić realnie nastawienie. Najgorzej jest w trakcie gotowania. To czas kiedy się zatrącam. I potrafię myć skórę jabłka, osuszyć ją. Po obraniu znów myję jabłko. Kroję je i myję nóż, a potem myje kawałki jabłka. Za każdym razem przemywam też ręce. To dość mimowolne działania. Ten obszar dalej wymaga samokontroli. Mało tego. Ten zwyczaj przejął mój syn i nawet mnie prześcignął. Koszmar.
Druga przypadłość to natarczywe myśli. Na ich pojawienie się mam wytłumaczenie. Sądzę, że dość trafne. Dla mnie początek myśli to okres, kiedy czytałem. W dzieciństwie i młodości pochłaniałem ogromne ilości książek. o pozwalało trochę uciec od szarości dnia codziennego, od niesprawiedliwości i w pewnym sensie alkoholizmu ojca. Odrywałem się od rzeczywistości. Choćby na chwilkę. To z kolei obudziło fantazje i marzenia. W następstwie tego rozbudziły moje uporczywe myślenie. Dodatkowo spotęgowane zostało ono wejściem w świat rozwoju osobistego jakieś 10 lat temu. Filmy, szkolenia czy też książki o różnej tematyce sprawiały, że non stop znajdywałem nowe i wciągające zagadnienia. A gdy w nie wgryzałem się, pojawiały się kolejne pytania bez odpowiedzi. I musiałem szukać ich rozwiązania. Porównywałem to do wejścia do zamku z wieloma drzwiami. Otwierałem jedne, a za nimi pojawiały się następne i następne. Ciekawość nakazywała je uchylać. Nie za każdymi coś się kryło, lecz nie sprawdzić, to grzech. To z kolei pobudzało znowu moje marzenia. I tak w nocy, gdy tylko na chwilę się obudziłem, włączało mi się natrętne myślenie. Myśli zazwyczaj były chaotyczne i nie wnosiły nic konstruktywnego.
Te myśli są częścią mnie i tak naprawdę nie chcę się ich całkowicie pozbyć. Przyzwyczaiłem się do nich. Może ograniczyłbym je jedynie w nocy, by się lepiej wysypiać. Rano i tak nie pamiętałem wszystkich myśli. Ze zmęczenia lub z ich natłoku. Uważam, iż zrobiłem postęp, by te pomysły ukierunkowywać. Obecnie wykorzystuje je do planowania, do czegoś bardziej namacalnego, jak np. do wymyślania tekstów na bloga czy do książki. Myślę też dużo w trakcie biegania. W trakcie uprawiania sportu te myśli oczyszczam, wyrzucam „śmieci”. Takie mam wrażenie.
2 Comments
A ja ta sobie myślę, czy generalnie dda to bardzo inteligentni ludzie ! To chyba stwierdzenie nie pytanie Tylko najwazniejsze osoby ich zyciu czyli rodzice nigdy tego im nie dali do zrozumienia czy tez wprost nie powiedzieli. W dziecinstwie nikt im nie powiedział.. typu” nie mart się to nic takiego”itp Przecież wszyscy ludzie popełniają błędy ale on sie tym tak nie przejmują..tylko ida dalej. A dda analizują zrobli zle i szukaja winy w sobie.
Oczywiście, że DDA to inteligentni ludzie. DDA nie jest jakimś wyrokiem, który przekreśla inteligencję, szczęście i inne. Dużo zależy od naszej świadomości. Mamy pewne ograniczenia i braki z dzieciństwa, lecz bardzo dużo da się zmienić. DDA to nie tylko minusy, lecz i plusy. Mamy potencjał, jak każdy. To wymaga pracy, lecz warto. To co wartościowe przychodzi trudno. Nie wolno jedynie utknąć „tam” – w dzieciństwie, bo to nic nie daje. Trzeba iść naprzód.