Dorosłe Dzieci Alkoholików mają znaczne trudności z poszanowaniem granic zarówno swoich, jak i innych osób. Takie zachowanie, brzydko mówiąc, „wygenerowało” dzieciństwo. W środowisku tym nie było jasno określonych granic. Pomieszane były role. Także DDA mogły w dzieciństwie być matką, ojcem czy dzieckiem i rozróżnienie tego mogło być dość trudne. I być może jako dorosły, takie dziecko zadaje sobie pytanie: kim byłem, jaką rolę odgrywałem? Kiedy skończyło się moje beztroskie dzieciństwo? Czy to ja byłem ojcem własnego ojca, matką matki? Gdzie jest ta granica? To powoduje trudności w ocenie w późniejszym życiu.
Mogłeś mieć swój pokój, a jednak w pewnych momentach czułeś, że coś jest nie tak. Czy przypominasz sobie scenę z „Sami swoi” w odcinku „Nie ma mocnych”, gdzie to Kazik Pawlak, kontrolował wnuczkę Anię. Ania i Zenek, jej przyszły mąż nie mieli możliwości pobyć ze sobą, bo dziadek był nad wyraz czujny. Posunął się nawet do zdjęcia drzwi. I ten niewinny tekst ”Duchota coś dzisiaj taka”, rozbrajają szczerością niecnego podstępu. To oczywiście komedia i na filmie to śmieszy. Pokazuje jednak pewne zatarcie prywatności, które mogło być udziałem niejednego dziecka. Nie mogłeś mieć nawet intymności w swoim pokoju, bo dorosły rodzić chciał kontrolować wszystko.
Czy naruszano twoją prywatność w łazience? Jakie były granice odpowiedniego smaku? Czy rodzice zabrali Twoje rzeczy, nawet gdy wcześniej mówili, iż są Twoje?… Jakie zachowanie było właściwe? No jakie, pytałem?
A teraz jako dorosła osoba jak postępujesz? Zachowujesz zdrowy rozsądek przy poszanowaniu praw drugiej osoby? Czy wciąż zadajesz sobie pytanie: Czy to już właściwa, czy niewłaściwa postawa?
Jako mały chłopiec zbierałem do słoika pieniądze. Tata i mama dawali mi kieszonkowe. A ja pieczołowicie chroniłem dostępu do słoika i każdego dnia przeliczałem czy jest odpowiednia ilość. Jakież było moje wielkie zdziwienie, gdy któregoś dnia słoik okazał się pusty. Zostałem okradziony przez własnych rodziców. I nie doczekałem się wyjaśnienia. Wiedziałem, że przesadzili. Pewnie dałbym im wszystko, gdyby zapytali. Nawet nie wiem do dziś, kto to zrobił. Czy mama, czy tata, bo nie raczyli mi odpowiedzieć. Straciłem do nich zaufanie i potem już przed nimi wszystko chowałem. Do tego doszli bracia i wobec nich też musiałem być czujny. I chowałem później pieniądze przed wszystkimi, a także słodycze przed braćmi. Tę granicę wtenczas rodzice zatarli, gdy opróżnili mi mój słoik. To przeniosło się także na ograniczone zaufanie wobec rodziców, a z czasem na braci. Swoim dzieciom, po tamtym doświadczeniu, nie zabieram pieniędzy. Jeśli dałem im, to są ich i gdybym potrzebował, to zapytam. Podobnie, gdy wchodzę do ich pokojów, to pukam. Wyjątek stanowi długie pukanie i brak rekcji. Wtedy wiem, że mają słuchawki na uszach lub nie mają ochoty na rozmowę.
Dla mnie jako DDA/DDD zachowanie zdroworozsądkowych granic ma duże znaczenie.
W mojej rodzinie granice nie były określone. A raczej większość spraw nie była określona i precyzyjnie omówiona. Dzieciństwo było na wskroś intuicyjne. Co gorsza, rzeczywistość była w znacznym stopniu zmienna. W jednym dniu wszystko było w porządku, a na drugi dzień przy zachowaniu podobnych realiów, mogło być już inaczej. Na pewno wiedziałem, że muszę być grzeczny. I unikać kontaktu z ojcem, kiedy był po spożyciu alkoholu. To były pewniki. Czasem chciałem przytulić się do taty, lecz nigdy nie wiedziałem, jak zareaguje. Podobnie było z rozmowami. W jednym dniu rozmawialiśmy bez stresu, na luzie. A na drugi dzień – tajfun.
Dziś jako rodzic robię wszystko, by moje dzieci nie miały tak zmiennego środowiska. I respektuje te główne, wyznaczone granice. To nie łatwe zadanie, bo wszystko jest zmienne. Dzieci rosną, ich postrzeganie świata też się zmienia. Niemniej robię wszystko by być w tej kwestii konsekwentnym. I dużo o tym rozmawiamy, czego brakowało mi za dziecka.
Wiele poważnych niepowodzeń wynika z braku respektowania granic prywatności innych. Są one odmienne dla każdego, jednakże dzieci alkoholików, które mają tendencje do ustalania sztywnych granic, tego tak do końca nie pojmują.
Warto więc jasno określić te granice. Dotyczy to życia w rodzinie, w związkach (zwłaszcza na początku) czy też w miejscu pracy. Zanim coś zrobisz, powinieneś przeprowadzić gruntowne rozpoznanie sytuacji. Na przykład, zanim posprzątasz pokój partnera, aby zrobić mu przyjemność, dowiedz się, czy rzeczywiście uzna to on za przysługę. Czasem może to mieć skutek odwrotny. Może to także dotyczyć dziecka. Moja córcia to urodzony bałaganiarz. Lubi porządek tylko na chwilę. Niby sprząta pół dnia swoje królestwo, lecz efekty są mierne. I szybko wraca do stanu chaosu. Obecnie już nie narzucamy jej rygorystycznych ram, w końcu to jej pokój. Teraz już sama sprząta, lecz gdy była młodsza i robiliśmy to za nią. Po porządkach zawsze była zirytowana. Odzwierciedlało to jej powiedzenie: „W bałaganie to wszystko potrafiłam znaleźć, a jak jest porządek to mam taki bałagan, że nie wiem, gdzie co jest”.
Są różne sytuacje. Mógłbym podać dziesiątki przykładów, np. w restauracji. Nie nalegaj na to, że zapłacisz rachunek, po tym, jak zaproponowano, by zrobić składkę, jeśli jesteś w grupie. Najpierw upewnij się, czy pozostałe osoby nie mają w zwyczaju zawsze za siebie płacić. Tak samo jest, gdy są dwie osoby.
Podobnie jest w związkach. W zdrowym związku partnerzy próbują zasygnalizować, jakie są ich granice. Przeważnie rozmawiają o tym wcześniej, ale gdy jest to niemożliwe, wyjaśniają sprawę po fakcie. I warto to czynić ze spokojem. Im więcej omówionych takich kwestii na początku, tym mniej spięć w przyszłości. Na przykład z porządkami domowymi: „Wiem, że miałaś dobre intencje, sprzątając mój pokój, ale to mnie rozzłościło. To mój kręg „mocy” i chociaż wolałbym, aby było czysto, to wyłącznie mój problem, jeśli tak nie jest”. Coś, co jest drobiazgiem dla jednej osoby, dla drugiej może być istotnym problemem i naruszeniem strefy komfortu. Respektowanie i rozumienie granic przyczynia się do tego, że w związku stajecie się sobie bliscy. Tak samo w rodzinie, w relacjach z dziećmi. W pracy.
Różne są granice i bariery. Każdy ma swoją prywatną przestrzeń, która należy tylko i wyłącznie do niego/niej. Nie chodzi o odgrodzenie się i budowanie zbędnego dystansu. Chodzi raczej o respektowanie terytorium, aby w pełni być sobą i dobrze funkcjonować. Naruszenie tej przestrzeni powoduje u wielu osób irytację i różne reakcje psychiczne. Jeśli ktoś narusza prywatne terytorium, zaczyna się robić nieprzyjemnie. Reagujemy na takie sytuacje w odmienny sposób. Niektórzy mają większą potrzebę prywatności i posiadania własnej przestrzeni niż inni. Trzeba o tych problemach rozmawiać, aby były respektowane i by nie dochodziło do nieporozumień. Tylko tyle, a może, aż tyle.
Nasze potrzeby, pragnienia i życzenia powinny być jasno wypowiedziane, są małe szanse na ich realizację, jeśli zostawimy to tylko dla siebie, a od innych będziemy wymagali realizacji naszych, niewypowiedzianych oczekiwań.
Temat granic to z pewnością długie zagadnienie, które można długo i wielowarstwowo opisywać. Być może ten artykuł da Tobie jakiś kierunek, będzie stanowił filary do przemyśleń. Liczę na Twoją inwencję.
Życzę Ci udanych rozważań. I określenie tylko samych dobrych granic, które ułatwiają codzienny byt Tobie i w Twoim najbliższym otoczeniu.
Zainteresował Cie ten artykuł, a może blog. Będzie mi niezmiernie miło jeśli zostaniesz ze mną na dłużej.
Zachęcam Cię do zapisania się do mojego newslettera.
PS
Wiadomości będą sporadyczne 🙂
You have successfully joined our subscriber list.