Szkoła latania
04/10/2021Niezaspokojone potrzeby
20/06/2022Wśród wielu Dorosłych Dzieci Alkoholików można zaobserwować silne przywiązanie do traumatycznego dzieciństwa oraz dużą trudność z uwolnieniem się od tego poczucia. Często wracają u nich natrętne wspomnienia, rozmyślania czy sny. Kwestią nieco bardziej uciążliwą od wspomnień czy myśli jest nadzwyczaj silne związanie z przeszłością. Nawet wtenczas, gdy wszystko już dawno minęło, a wspomnienia są mgliste lub zupełnie szczątkowe. Wiele zdarzeń zwykle zatarł czas i nasza naturalna, ludzka zdolność do zapominania, zwłaszcza smutnych faktów z dzieciństwa. Wpływ na taką postawę na pewno ma nasz charakter i wrażliwość. Mamy do czynienia z pewnym paradoksem – im bardziej w dzieciństwie było trudniej, tym dziecko zostało bardziej skrzywdzone i tym mocniejsze jest to poczucie „związania z dzieciństwem”. Frustracje z dzieciństwa dają o sobie znać w dorosłości. Jak to się objawia?
Cały artykuł przeczytasz w 8 minut.
To zjawisko może przejawiać się w rozmaity sposób.
Bywa, że DDA mają silną potrzebę zamieszkiwania ze swoimi rodzicami. W takim domu zazwyczaj odbywają się nadal pijackie ekscesy i co kuriozalne, to one przede wszystkim scalają dorosłe dziecko z rodzicami. Sam znam kilka takich DDA, które dawno mogłoby się usamodzielnić. Są wykształceni i pracują. A jednak w domu rodzinnym mają mocno zakorzenione więzi i trwają w toksycznych relacjach.
Można to wyjaśnić różnymi przekonaniami. Przyjrzyjmy się tylko niektórym z nich:
– „Mam obowiązek wobec nich, bo przecież to moi rodzice. Nie ma dla mnie znaczenia, jacy byli”;
– „Powinienem się im odwdzięczyć za trud wychowania – to mój dług wobec nich”;
– „Muszę z nimi mieszkać i pilnować ich, by się nie pozbijali”;
– „Jak ich opuszczę, to nie dadzą sobie rady”;
– „Jeszcze zdążę sobie ułożyć życie, lecz póki żyją rodzice…”.
Chcę też podkreślić, że z takimi lub podobnymi przekonaniami borykają się nie tylko Dorosłe Dzieci Alkoholików. Dzieci ze zdrowych rodzin też mogą mieć podobne dylematy. Niemniej skupiam się na DDA.
Poczucie nadmiernego związania z rodzicami nie musi wynikać z tego, że DDA czuję się w obowiązku opieki nad nimi. Częściej poczucie tkwienia w przyszłości dotyczy bardziej ukrytych, psychologicznych zjawisk, zachodzących w osobowości DDA. Innym przykładem może być, chociażby chęć „zemsty”. Dorosły, w wieku 30 lub 40 lat, nie wyprowadza się od rodziców, bo chce pokazać, że rodzice się go tak łatwo nie pozbędą. Chce im coś udowodnić i podświadomie z nimi rywalizuje. To jeden z przykładów.
Podam Ci inny przykład, który mnie dość mocno dotyczył. W dzieciństwie bardzo mocno przeżywałem awantury wszczynane przez ojca, zwłaszcza kiedy był pijany. W życiu dorosłym odczuwałem czasem taki dziwny wewnętrzny lęk, niepokój, napięcie, które trudno jasno zdefiniować, bo to miks wielu emocji, mimo że nikt mnie nie atakował. Działo się tak, nawet gdy nie było w tle alkoholu, przemocy jak to było w moim domu rodzinnym. Wystarczyła sytuacja przypominająca coś z dzieciństwa lub nawet takowe wyobrażenie. Z logicznego punktu to dość niewytłumaczalna reakcja. Przez wiele lat nie potrafiłem sobie tego wyjaśnić ani zrozumieć, dlaczego tak czasami mam?
Te sytuacje pojawiały się, gdy założyłem rodzinę. W życiu zawodowym, koleżeńskim, w szkole to się nie pojawiało. Nie miałem problemów z konfrontowaniem się z innymi, rozwiązywaniem konfliktów czy różnych problemów. W małżeństwie ten lęk skutkował unikaniem konfrontacji, które w moim odczuciu mogły zrodzić zbędny konflikt. Mianowicie starałem się robić wszystko, żeby nie doprowadzać do żadnej, nawet najdrobniejszej kłótni czy też nieporozumień z byłą żoną. Jakiekolwiek konflikt odbierałem jako własną porażkę i obwiniałem za to siebie. W dużym skrócie. Zgadzałem się, dla świętego spokoju, ze wszystkimi jej decyzjami, które nie zawsze były dobre dla niej, dla mnie czy naszej rodziny. Byłem przekonany, że zwracając jej uwagę mogę ją zranić. Z czasem przestała liczyć się z jakimkolwiek moim zdaniem i wykorzystywała moją słabość, więc uczulam na to. Ustępowanie partnerowi za każdym razem nie zawsze jest dobre. W moim przypadku kij miał dwa końce i zachowanie mojej byłej żony oraz moje wyszły daleko poza ramy normalności. Związek dwojga ludzi, zależności w rodzinie, w pracy, w szkole i w wielu innych miejscach polega na kompromisie i ustępstwach. To normalne. Problem zaczyna się, gdy pewne działania przekraczają granicę dobrego smaku, ludzkiej uczciwości, poszanowania drugiej osoby. Ustępowałem, aż nadto i utraciłem własne zdanie. Z kolei żona wykorzystywała to przy każdej okazji, a z czasem stało się to działaniem wyrafinowanym i celowym. Te mylne przekonanie „odkryłem” dopiero w trakcie terapii dla DDA oraz DDD i czytania książek o tych syndromach. Obecnie mam to przepracowane, lecz efekty tej niewiedzy dużo mnie kosztowały. A przecież drobne kłótnie, konwersacje o odmiennych poglądach, zdaniach, oczekiwaniach są normalną częścią każdego związku. W moim przypadku jest to jedna z licznych przyczyn rozpadu małżeństwa, może nie najważniejsza, lecz na pewno dość istotna. Do tego tematu powrócę jeszcze w innym artykule. Pisałem treż o granicach w innym artykule – „Gdzie jest moja granica?”. Link znajdziesz na końcu artykułu.
Przeżywanie teraźniejszości przez pryzmat przeszłości jest istotą trudności i zaburzeń DDA. Po raz kolejny dla zobrazowania tego posłużę się kilkoma przykładami:
– osoba, która czuła się odrzucona przez matkę i ojca, obwinia w rzeczywistości za to siebie. Tak dzieje się w dorosłym życiu. Nadal boi się odrzucenia i w związku pozwala źle się traktować. Partner może to wykorzystać mniej lub bardziej świadomie. Taka osoba tłumaczy to sobie: „Zniosę wszystko. Kto, nie jak ja, byle tylko partner lub partnerka mnie nie porzuciła”. Osoba taka może też nie nawiązywać kontaktów lub nie che wchodzić w relacje partnerskie. Myśląc – „Jestem tak beznadziejny, że nikt mnie nie zaakceptuje i nie zechce”.
– osoba, która w dzieciństwie była ośmieszana, w dalszym ciągu nie lubi siebie, bardzo często uważa się za głupią, unika sytuacji społecznych lub odgrywa rolę błazna. Szerzej o roli błazna i innych rolach, jakie pełnimy w rodzinie, przeczytasz wkrótce w innym artykule.
– osoba, która doświadczała przemocy ze strony ojca, gdy była dzieckiem, w swoim małżeństwie, może prowokować nieagresywnego męża, w przekonaniu, iż w taki sposób zabezpiecza się przed przemocą z jego strony, tkwiąc nierzadko w błędnym przekonaniu, że mężczyzna tego podświadomie pragnie. Wiem, że brzmi to na wskroś niedorzecznie i czasem aż trudno w to uwierzyć, lecz tak właśnie jest i wiele dorosłych kobiet ma takie wyobrażenia.
Dorosłe Dzieci Alkoholików żyją w poczuciu „nie załatwionej sprawy”, bo czegoś nie zdążyli w dzieciństwie zrobić, powiedzieć, dostać czy wyjaśnić i tak dalej. To jest subiektywne doznanie, które w nich głęboko siedzi. Takie sprawy wymagają w ich przekonaniu zamknięcia.
Osobiście miałem taką jedną niedomkniętą sprawę z ojcem. Z mamą, po latach odważyłem poruszyć się kilka drażliwych tematów. Wynikały one z ochrony przed ojcem. Temat ten szerzej poruszony jest w książce „Skrzywdzone Dziecko”, która ukaże się wkrótce.
Czułem wewnętrzny przymus, by na to zamknięcie czekać, choć nie warto. DDA tak często mają, że nie zamykają tematów, które nimi targają. Dzieje się tak ze strachu, nieumiejętności rozwiązania tego problemu i innych powodów właściwej każdej osobie, lecz często wystarcza sama chęć załatwia „tego”, a odczekiwanie ma swój dreszczyk. Innym wytłumaczeniem może być przekonanie, że tak już jest i tak funkcjonuje świat, więc tego zmienić się nie da.
Te przeświadczenia, wołające o zakończenie, mogą przejawiać się w różnorodny sposób, a mianowicie:
– poczucie winy i odpowiedzialności za to, co rodzic lub rodzice zrobili i za ich życie,
– niewybaczone krzywdy i płynące z nich oczekiwania na przeprosiny lub nawet niekiedy chęć zemsty,
– pamięć o niespełnionych obietnicach rodziców.
Mój ojcem był mistrzem w obiecywaniu. Długo czekałam, aż niektóre spełni. Nie doczekałem się 99,99% z nich.
– niespełnione oczekiwania, dotyczące tego, że DDA od rodziców nie otrzymały tego, czego skrycie pragnęły („matka wreszcie pokocha”, „matka wreszcie przytuli lub będzie rozmawiać”, „ojciec w końcu doceni lub pochwali”),
– obowiązki i tajemnice rodzinne. Takich przykładów na pewno jest wiele, bo każda rodzina posiada swoje własne schematy i wzorce. Na przykład przekonanie, że „rodzice są zawsze najważniejsi”, „rodzice wiedzą lepiej, co dla mnie nie jest najlepsze i jak mam żyć”, „trzeba być lojalnym wobec rodziny”.
W mojej rodzinie, ze strony matki, panowała duża i nad wyraz przesadna zmowa milczenia. Wszystko było owiane tajemnicą. Babcia często mawiała „nic nie mów”, „lepiej o tym nie mówić”, „lepiej, żeby on o tym nic nie wiedział”. Zawsze wypowiadała to bardzo cicho, nawet jakby same w sobie te słowa stanowiły już jakieś nadużycie. Mama także używała takich samych zdań. Taki pogląd mocno mi się udzielił i może dlatego do dziś lojalność jest jedną z moich głównych wartości.
„Nie rozwiązane sprawy” wykluczają swobodny wybór postępowania w dorosłym życiu. DDA nie mogą więc w pełni żyć teraźniejszością i iść naprzód. Ciągle ta przeszłość ich blokuje, hamuje, odzywa się i nakazuje czekać na zwolnienie z misji czy roli, którą w dzieciństwie odgrywali.
Zofia Soboleska-Mellibruda w książce „Psychoterapia Dorosłych Dzieci Alkoholików” pisze „Wydaje się, że w przyczynowym mechanizmie tego związania z dzieciństwem, dużą rolę odgrywają ślady, jakie zapisały się w psychice dziecka w wyniku traumatycznych doświadczeń w rodzinie. Jak pokazują badania, doświadczenia te wprowadzają zmiany na poziomie neurofizjologicznym w mózgu dziecka oraz w jego osobowości”.
Mając to na uwadze, należy podkreślić, jak negatywny wpływ takie dzieciństwo DDA za sobą pociąga i jak trudno potem z tym żyć dorosłemu. Trudno się dziwić, że osoby takie mają przekonania, które ciężko zmienić. Wmawiają sobie: „taki już mój los”, „nie zasługuje na nic dobrego”, „jestem do niczego”. Powtarzanie tych czy podobnych zdań jest bardzo negatywne. Takie stanowisko jest automatycznie utrwalane.
Destrukcyjne doświadczenia z dzieciństwa, takie jak:
– odrzucenie,
– przemoc,
– nadużycia seksualne,
– chaos,
– odrzucenie,
– atmosfera zagrożenia i permanentnego strachu,
– zaniedbania,
– brak stabilnych wartości oraz autorytetów,
przyczyniają się, do tego, że wiele podstawowych potrzeb dziecka nie zostało właściwie zaspokojonych. Potrzeby te domagają się zaspokojenia w życiu dorosłym. Kierują potem DDA i nierzadko przyczyniają się do powstawania różnych problemów, których wielokrotnie takie osoby nie potrafią zdefiniować. Nie rozumieją, skąd u nich takie, a nie inne zachowania. To jest frustrujące.
W kolejnych artykułach opiszę szczegółowo te potrzeby. Artykułu noszą tytułu „Niezaspokojone potrzeby” i „Niezaspokojone potrzeby cz. II„. Zapraszam do lektury.
—————
LINK, do artykułu, o którym mowa była w treści tego wpisu.:
Artykuł o stawianiu granic – „Gdzie jest moja granica?”.
Dla osób chcących mnie wesprzeć jednorazowo kawką zapraszam na https://suppi.pl/szymondobik