Jedno z największych marzeń właśnie się spełnia. To wydanie pierwszej książki. Zbliżam się do jej zakończenia. I bardzo mnie to cieszy.
Takim pierwszym namacalnym punktem przełomowym jest dla mnie okładka. Nie mogłem doczekać się na nią. Lubię mieć wszystko zwizualizowane. Zobaczyć to. Dotknąć, dlatego wydrukowałem sobie ją i patrzę na nią każdego dnia. To dodatkowo napawa mnie optymizmem i nakręca do intensywniejszej pracy nad tekstem. Wiem, że to autorski fetysz, lecz jak się jest blisko mety w zrealizowaniu wydania książki, a o tym przecież marzyłem od dziecka, to granica ekscytacji jest tak wielka, iż trudno ją kontrolować. Poddałem się temu uczuciu, bo to chyba najlepsze rozwiązanie. I powiem Ci szczerze – jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Drugim takim wzniosłym momentem będzie wzięcie jej do ręki prosto z taśmy drukarskiej. Nie wiem czy nie pojawią mi się wtedy łzy w oczach. Pewnie będę bardzo wzruszony. Na szczęście przy samej drukarni mieszka mój cudowny kuzyn, więc pójdę się do niego powzruszać.
Poza tym czuję, że jest to książka wartościowa. Ma ważne i głębokie przesłanie. Od takiej właśnie chciałem zacząć. Niezmiernie istotnej oraz ponadczasowej i wierzę, że uda mi się to zrealizować. A ocenisz to Ty i inni czytelnicy, bo autorowi trudno być obiektywnym.
W książce „Skrzywdzone dziecko” zamierzam się rozprawić ze swoją przeszłością. Pokażę Ci jak to robiłem. I w sumie dalej to czynię, choć w mniejszym zakresie, lecz tak naprawdę to proces na całe życie, tak uważam. W książce chcę ukazać przebieg transformacji od skrzywdzonego dziecka, po te świadome, szczęśliwsze i mające lepsze życie. Wierzę, że tym schematem przemówię do Ciebie i do innych czytelników. Chciałbym, aby książka pomogła wielu osobom zamknąć swoją przeszłość. Rozliczyć się z nią, gdyż notoryczne powracanie do dawnych czasów jest bolesne i jednocześnie wielokrotnie zbędne. Niepotrzebnie rozdrapujemy rany tego, co było, a na co nie mamy już najmniejszego wpływu. Warto to przepracować i zamknąć w szufladzie. Oczywiście nie da się i nie można o tym zapomnieć, całkowicie się odciąć, bo całość doświadczeń buduje naszą teraźniejszą osobowość. Dla mnie zamknięcie przeszłości okazało się zbawienne. Może i dla Ciebie też będzie to dobre rozwiązanie. Na to bardzo liczę, że choć w pewnym stopniu pójdzie czytelnik moim śladem.
Jednym z celów książki jest pokazanie, że syndromy DDA czy DDD to wycinek życia, każdego obarczonego tymi syndromami. To nie całość naszego życia i nie determinuje w całokształcie naszego szczęścia, nie zabiera radości. Cechy DDA są ważne, tam gdzie mają znaczenie, choćby w rodzinie czy w relacjach międzyludzkich. Natomiast poza syndromami DDA/DDD istnieje cały świat. DDA to bardzo fajni ludzie. Mają wiele fantastycznych cech. Wykonują różne zawody i posiadają równie ciekawe hobby jak i pasje. To też chcę dosadnie wyeksponować.
Zachęcam Cię do robienia tego, co lubisz. Bycia sobą tak często jak tylko się da. Nie daj się ograniczać tym, że jesteś DDA. Nie ograniczaj również sobą innych. Dlatego zachęcam Ciebie do zapoznania się z moją listą marzeń. Na końcu podam odnośnik. Może będzie to zalążkiem nowych celów w Twoim życiu, lepszym i ciekawszym.
Książka wreszcie powala mi spełnić jeszcze jedno marzenie. Od zawsze chciałem pomagać ludziom na różnych płaszczyznach. Blogiem czy podcastami pomagam słowami. Czasami piszą do mnie czytelnicy i wymieniamy nasze poglądy. Pomagam im zatem rozmową. Staram się wspierać każdego z nich. Bardzo często rozmowy przechodzą na inne płaszczyzny niż same syndromy. Poznałem wiele, wiele ciekawych ludzi. Z częścią nawet zamierzam się spotkać.
Kiedyś bardzo chciałem założyć fundację, lecz na razie jest to w sferze imaginacji. Dużo pracy jest przy tym, a ogranicza mnie mocno czas. Może kiedyś. Natomiast teraz mogę pomóc w nieco mniejszej skali. Mogę i bardzo chcę.
Postanowiłem wesprzeć taką pomocą koleżankę Anetę.
Pomagam
Bedę wspierał leczenie Anety Zając, chorej na stwardnienie rozsiane (SM). Aneta jest podopieczną Śląskiego Stowarzyszenia Chorych na SM – „Sezam”. Stowarzyszenie działa w ramach OPP. Dodatkowo na okładce książki zostaną umieszczone jej dane, aby czytelnicy mogli również ją samodzielnie wesprzeć lub polecić innym osobom. Ze swojej strony i wydawcy, zobowiązuję się do tego, że przeznaczymy wspólnie 1 złoty od sprzedaży e-booka i 2 złote od książki, a płatność będzie dokonywana, co pół roku. Będą umieszczane do tego sprawozdania z wpłat, gdyż chcę aby wszystko było transparentne.
Pamiętaj o Anecie. Dokonując zakupu wspierasz jej proces leczenia.
1 e-book = 1 złoty
1 książka = 2 złote
Dobrze jest czuć się pomocnym i przydatnym.
Jak mawia J. J. Bączek – marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia. Spełniaj i Ty. Trzymam za ciebie kciuki.
Jeśli ja, bardzo zwyczajny mężczyzna, mogę spełniać marzenia swoje i innych, to Ty tym bardziej możesz.
W marzeniach jest ta piękna, niewidzialna i subtelna MOC. A mianowicie ta, że kiedy spełniamy swoje marzenia często zdarza się, że spełnia się też marzenia innych. Czasem świadomie, a czasem przypadkowo.
Lista moich marzeń: tu możesz ją zobaczyć.
Jeśli propozycja zapoznania się z książką wzbudziła Twoje zainteresowanie, możesz zrobić to tutaj.
2 Comments
Czytałam dziś Twój artykuł „Lista marzeń”, pora na update listy nie skreśliłeś z niej wydania książki.
Jeszcze nie nadeszła na to pora. Mam nadzieję zrobić to w 2024 roku.