
Właściwe miejsce, właściwi ludzie
26/06/2020
Podsumowanie terapii grupowej
20/07/2020W moim życiu nastąpił okres, w którym nadszedł czas na istotne i konieczne zmiany. Ta całościowa przemiana jest bardzo pozytywna i zapowiada bardzo duży progres na wielu płaszczyznach. Najważniejsza jest jednak ta osobista, bo ona implikuje pozostałe.
U jej podstaw leży kilka przyczyn i zdarzeń, które miały miejsce w okresie ostatnich dwóch lat. Czasu z jednej strony jakże burzliwego, lecz z drugiej „epoki rozkwitu”. Dopiero gruntowne przepracowanie zganień: rodziny, mojej osobistej postawy wobec siebie i innych, podejścia do pracy, syndromu DDA, przyjaciół czy też relacji międzyludzkich oraz własnej, czasami bolesnej autoanalizy, pozwala na korzystne przezmiany. Na nowe, mam nadzieję, o wiele lepsze życie.
Przez te blisko 24 miesiące poznałem wiele wspaniałych osób, które odmieniły moje życie. Zrozumiałem też, że część osób była mi bardzo nieprzychylna, zaborcza, zazdrosna i wiele tych osób musiało odejść z mojego życia na zawsze. Część odchodzi jeszcze powoli, gdyż pewne kwestie są niezależne ode mnie. Niestety zrozumiałem też jak ogromną ilość błędów, zwłaszcza w relacjach z bliskimi mi osobami, popełniłem tylko i wyłącznie ja. Część z tych osób pośrednio lub bezpośrednio mi to uświadomiła. To jest ta mniej radosna część tych odkryć. Z tego wyciągam właśnie wartościowe wnioski, a przynajmniej tak chciałby aby było :). Uważam, że tylko prawdziwie wolna i bezkreśnie szczęśliwa osoba może zajrzeć wgłąb siebie i przyznać się do bolesnych błędów, właściwej oceny samego siebie. Myślę, że wewnętrzny dysonans i brak szczęścia w pewnym zakresie powstaje głównie dlatego, że sami się oszukujemy. Wiem, że prawda o nas samych często bywa bolesna. Niemniej jeśli znamy i cenimy swoją wartość, prawdziwie kochamy siebie, to dostrzeganie własnych zalet i wad jest konieczne, aby nasze życie było barwne.
Zmiany te wygenerowały między innymi takie sprawy jak rozpad moje małżeństwa, terapia, prowadzenie bloga, dzięki któremu poznałem fantastyczne osoby. To wszystko zostało spięte uważną obserwacją siebie i otaczających mnie ludzi.
Sprawę wniosków z kończącej się terapii grupowej poruszę w kolejnym artykule.
Natomiast jednym z najważniejszych, ale i najsmutniejszych wniosków jest ten, że ludzie łakną szczęścia i miłości, uznania, aprobaty, lecz trudno je w naszych czasach otrzymać. Powodów jet cała masa, lecz wybiegają poza zakres artykułu. Zgubiliśmy w pędzie życia receptę na to jak żyć prosto i szczęśliwie z poszanowaniem naszych bliskich, a prze wszystkim samych siebie. I jej odnalezienie leży tylko w naszej, własnej inicjatywie.
Przykłady, bardzo proszę:
Jedna ze znanych mi osób, z najbliższego otoczenia, tak się zagalopowała w „przyjaźń”, imprezy, nagłą miłość do podróży, że właśnie traci męża. Twierdząc, że przyjaciele są najważniejsi, im ufa, bo jej nigdy nie opuszczą. Widzę to z boku. Widzę jak cierpi, a jednak pod ich namową brnie w ślepy zaułek. Znam też jej męża od lat. To twardy i nieugięty człowiek, jeśli go ktoś źle traktuje. A w rzeczywistości to łagodny i bezkonfliktowy gość. Wieloletni i szczerzy przyjaciele namawiają do odejścia, eskalacji konfliktu z mężem zamiast szukania polubownych rozwiązań. To prawdopodobnie odbije się na jej zdrowiu, a przede wszystkim jej dwóch synów. Utraci cały majątek, na który pracowała wiele lat, z ogromnym poświęceniem. Nie będzie miejsca, ani środków na suto zastawiane imprezy, podróże czy wygony kąt. Jestem ciekaw czy przyjaciele poniosą za to konsekwencje, wesprą, gdy wkradnie się bieda, nie będzie gdzie zamieszkać, bo nie będzie środków na zakup mieszkania innego, choćby w kilku procentach o tym standardzie jak teraz, a w następstwie płacz, realna utarta zdrowia fizycznego i psychicznego, a także kłopoty z dorastającymi dziećmi. Czy „przyjaciele od zabawy” i dobrych chwil będą szczerzy i lojalni, gdy będzie źle. Czy oni będą znosić trudy samotności, Wątpię, choć życzę, by zawsze byli przy niej. Czy prawdziwy przyjaciel popycha do skrajnych wariantów? Nie sądzę. Owszem i tak się rozwodzą, więc przyjaciel powinien dążyć do jej dobra, a nie zguby. Jestem ciekaw czy jej przyjaciele jadąc do domu żyją jej życiem, cierpią z nią i szlochają po nocach w pustym pokoju czy żyją swoim? Uważam, że się nieźle z tą przyjaźnią i nieprawdziwym życiem pogubiła, ale na swój sposób ją lubię i jej dobrze życzę. może kiedyś zmarnieje, bo z jej rozmowy wynika, że jest zacietrzewiona, a podsycana radami swoich „mecenasów” topi się. Przyjaźń ją jednak obliguje, do słuchania rad, bo może i ich stracić poprzez nielojalność wobec nich. A czy oni są lojalni wobec niej? Pozostawiam to Twojej ocenie. Patrząc na to z boku wygląda to żałośnie i smutno.
Wiem o czym piszę, bo sam się rozwodzę. Sam mam trudne relacje z „żoną”. Też fajnie byłoby dokonać zmian, by rozstrzygnięcie było w miarę bezboleśnie. Zmieniłem też podejście do rozwodu. Tu będą tylko delikatne wzmianki o nim. Te sprawy są ciężkie i trudno tak do końca się na 100% odizolować, lecz skupiam się na nim tylko w razie potrzeby. W innym miejscu w sieci zamierzam poświęcić temu zagadaniu dużo miejsca. Wir pracy, sport i tempo jakie sobie narzucam odsuwają to przykre doświadczenie na tory boczne. Pewnie też wpłyną poważnie na ograniczenie, moich bezpośrednich kontaktów z ludźmi, przynajmniej na pewien czas. Coś za coś. Mam dużo marzeń do zrealizowania i chcę to zrobić.
Przykładów takich jak moje problemy dnia codziennego, zbędnie przedłużane prze sądy rozwody, terapia itd. życie pisze na tysiące tomów. Naprawa lub poprawa wymagają zmian. Najlepiej powolnych, lecz stałych. Tracimy prawdziwy potencjał na trywialne czynności.
Bardzo dużo jest do naprawienia, bo nie jest za późno. Rozwiązaniem jest niewielka zmiany, która może wygenerować olbrzymie korzyści w przyszłości. Trzeba jednak mieć ogromną świadomość i zdjąć fałsz oraz zaślepienie z własnych oczu.
Dlaczego o tym piszę?
Bo właśnie na tych przykładach zacząłem wdrażać zmiany. Uznałem, że nie jestem lepszy o nich, ani gorszy. Postępuję jak większość i jak większość nie mam efektów. Tylko wprowadzenie nowych rozwiązań i ich testowanie oraz modyfikowanie może dać pożądane efekty. Dosadnie uświadomiła mi to terapia grupowa oraz dziesiątki rozmów z ludźmi. Tak, blog daje mi taką możliwość, bo ludzie do mnie piszą.
Zacząłem analizować słowa ludzi na terapii i rozmówców w sieci zestawiając to odniesienie do siebie.
Niesamowite jest to, jak bardzo nasza sztuczna powierzchowność jest odmienna od naszych pragnień i oczekiwań. Ludzie mi ufają i chcę aby tak pozostało dlatego opisuję to ogólnie. A szczegóły rozmów są tajemnicą między mną a rozmówcą. Niezależni czy piszemy, czy rozmawiamy online czy na żywo. Myślę, że te wnioski są korzystne i warto się nimi podzielić. Daję Ci to pod rozważenie.
- szczerze o sobie mówimy dopiero z czasem i tylko nielicznym. To jest fair. Natomiast takich rozmów mamy za mało, by były psychicznym wentylem bezpieczeństwa. Opowiadamy o pierdołkach, a nasze rozmowy zwłaszcza z bliskimi, przyjaciółmi są zbyt płytkie. Żyjemy płytko. Nie dostukamy naszych emocji i uczuć. Serca.
- mamy dużo wewnętrznego bólu i problemów. W pracy, w związkach, a także z naszymi dziećmi. Bardzo to dusimy, nie mamy komu się wygadać.
- Wygadanie się jest zbawienne. Czasami otrzymuję listy na skrzynkę tylko z informacją, że ktoś się chciał podzielić swoją uwagą. Powiedzieć co mu leży na sercu. Robię wszystko, by odpowiedzieć na każdy list. Na tym etapie jest to możliwe. Reakcje i odpowiedzi ludzi są najlepszą nagrodą. Czują się wysłuchani. A to jest mój wkład w pomocniczość. Wpisuje się w moją misję.
Czas na kolejne zmiany u mnie, a oto one:
- zmieniam całą garderobę. Uznałem, że nadszedł czas na większą elegancję. Poza tym tracę na wadze i taka zmiana dobrze mi zrobi 🙂 Jak wyrzeźbię sześciopaka to Ci go pokażę 😉 😉 😉 Poczekaj rok.
- w lipcu 2020 roku kończę terapię grupową. Zbiega się ona z zakończeniem pracy nad książka. To dobry moment, by zamknąć pewien etap życia. Bardziej skupię się na teraźniejszości i na blogu będzie mniej przeszłości. Już dość mocno się z nią rozprawiłem, co będzie ukazane w książce. Dlatego częstotliwość regularnych wpisów ograniczam do dwóch na miesiąc. Planuję więcej sporadycznych artykułów. Nie zostawię Ciebie i innych. Spokojnie. Będę tu wciąż. Sądzę, że to zmiana na lepsze. Będą to treści bardziej pomocne niż do tej pory, tak przypuszczam.
- zamierzam na blogu skupić się bardziej na filmach i podcastach.
- Ostro skręcam w stronę twórczości pisarskiej. Mogę uchylić rąbka tajemnicy: jestem w trakcie rozwija dwóch innych blogów tudzież stron www. Bedę one tłem dla powstających dwóch książek. Książki będą wisienką na torcie do nich. Są to strony o związkach i relacjach międzyludzkich oraz o motywacji i inspiracji.
- Potem dalszym krokiem będą kryminały. Mierzę wysoko, bo chcę aby powstał choć jeden film na ich podstawie. To wymaga notorycznego rozwoju warsztatu pisarskiego.
- Powstaną też nowe podcasty.
- Wszystkie te działania, a piszę tylko o części, jawią się jako dość rozległe, lecz są zaplanowane, na co najmniej 10-15 lat. To długi czas, lecz warto mieć rozpisane i jasne cele, by non stop nie szukać nowych. Preferuję taki styl planowania długotrwałego, podzielonego na mniejsze etapy. Wiem, że to co zrobię dziś, będzie dawało rezultaty w przyszłości. To inwestycja w przyszłość.
- Zmiany wymagają też dużego nakładu pracy i czasu. Będzie to możliwe, gdyż w przyszłym roku kończę definitywnie z pracą etatową. Nie zamierzam już nigdy być pracownikiem etatowym. Wolę przedsiębiorczość. Chcę też zmienić region zamieszkania. Śląsk mi obrzydł. Preferuję spokojniejsze miejsca, gdzie będą otaczały mnie ładniejsze krajobrazy. Kierunek już jest wyznaczony.
- Kolejną zmianę muszę wręcz wdrożyć od razu. Terapia niespostrzeżenie nauczyła mnie stawiać granice. W pracy potrafię już powiedzieć, że coś przerasta mnie albo mam za dużo na głowie i może zrobić to ktoś inny. Nie potrafię jeszcze tego jasno komunikować bliskim osobom, bo to zwyczajnie jest coś nowego. Nie wyczułem tej granicy w odniesieniu do osoby, na której mi bardzo zależało. Osoba ta odebrała to zapewne jako bunt czy wręcz ucieczkę z mojej strony. Czułem się lekko przyduszony i nie wiedziałem jak właściwie zareagować. A ja po prostu źle i niefortunnie zakomunikowałem swoją granicę. To nie był bunt, lecz ustanowienie granicy, do której chyba nikt nie przyzwyczaja się od razu, jeśli ktoś się zmienia pod wpływem terapii lub własnej pracy. Odzyskanie relacji z tą osobą jest moim głównym pragnieniem. Moje serce bije dla Niej. Wierzę, że była i jest to najczystsza i najprawdziwsza miłość, która przetrwa krótkie i konieczne rozstanie oczyszczające złą atmosferę. Miłość mówiła mi, aby ją chronić przed złem z całego serca, nawet za cenę bolesnego oddalenia. Wierzę, że życie jest nam pisane obok siebie i razem ze sobą. Do końca życia. Mam nadzieję, że wybaczy mi i przekona się z czasem, iż zrobiłem to dla Naszego, a przede wszystkim dla Jej lepszego jutra. To była konieczna zmiana. Inwestycja w przyszłość.
KCBKG.
Będę czekał na Ciebie.
Opamiętanie przy szybkich zmianach bywa często spóźnione. Uczulam Cię na to. Miałem na wskroś dobry ogląd na sytuację, lecz i tak ostatecznie w kilku kwestiach się pogubiłem. Mam duże zapasy nadziei na lepsze jutro, to zachęca mnie do wędrówki w wyznaczonym kierunku.
Jestem jak ta ryba, nie uciekam ze starego akwarium, wybieram nowe, w którym stworzę lepsze warunki. W tym starym „akwarium” zrobiło się tłoczno i nieznośnie. Nie tylko od innych, bo trudno przerzucać winy na otoczenie, które co prawda w jakiś sposób na nas oddziałuje, lecz może głównie od własnych słabości, negatywnych emocji, uczuć czy idiotycznych wręcz wyborów, a także życiowych komplikacji, które trzeba zamykać sądownie. Dokonałem świadomych zmian, kierując się mottem – przede wszystkim nie szkodzić. Zmiana na pewno będzie dobra i już dostrzegam pierwsze pozytywne symptomy, bo czyste środowisko zawsze sprzyja odkrywcom i pionierom. Takie rozwiązanie, nie jest dla każdego, wymaga odwagi i wiary. Niektórzy wolą pozostać w starych warunkach, wśród „swoich”, we własnym bezpiecznym kręgu mocy. Każdy z nas ma wybór. Wierzę w lepsze jutro, nawet gdy wybieramy stąpanie po niezbadanym, nieznanym gruncie, lecz jest tam wiele miejsca na nowe i korzystniejsze rozwiązania i dla nowych/starych znajomych, przyjaciół czy rodziny. Ci, którzy nas szanują i kochają, pójdą za nami.
Dokonasz mądrych zmian? Docenisz moje (swoje) zaangażowanie? Przyłączysz się do mnie?