Wierzę, że tym artykułem uda mi się Ciebie zainspirować. To Ty jednak zdecydujesz czy jest to zwykły tekst, czy ma głębsze przesłanie. Czy zmieni coś w Twoim życiu, czy też nie?Jedno wiem, nawet mała podpowiedź może być początkiem czegoś wielkiego i pięknego. Zachęcam Cię do refleksji, do odrobiny fantazji. Mogą one stanowić filary czegoś nietuzinkowego. Poszukaj rozwiązań, nawet gdy sytuacja wydaje się beznadziejna. Lepsze jest działanie niż bierne czekanie na cud.
Artykuł przeczytasz w 7 minut.
Nie zamierzam dzielić się tylko smutnymi opowieściami z mojego życia. Zdaję sobie sprawę, że wiele jest ponurych wątków na moim blogu. Ten tekst to powiew optymizmu.
Jestem realistą. Nie każdy minus da się zamienić w plus. Mówię o faktycznych możliwościach. O tym, co znajduje się w naszym zasięgu. Zwykle na pierwszy rzut widzimy same problemy. Przesłaniają nam one potencjał. Sztuką jest dostrzec problemy, czyli te prawdopodobne i przysłowiowe minusy, wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski i zrobić z nich pożytek.
Każdy z nas ma inne priorytety, podam tylko kilka przykładów, aby Ciebie nakierować. Na ich podstawie łatwiej będzie natchnąć się ewentualnymi pomysłami. Wierzę, że zaświtają Ci jakieś genialne pomysły. Tylko od Twojej inwencji zależy sukces. Skala każdego zwycięstwa jest inna. Nie namawiam Cię na porywanie się z motyką na księżyc. Wystarczą na początek małe kroki, aby miały wielki wpływ na Ciebie i Twoje otoczenie.
Trzeba mieć świadomość, że każda zamiana jest szalenie trudna. To, co wartościowe wymaga pracy. Mogę obiecać Cipot, krew, poświęcenie, a także liczne chwile załamania. Wiele wyrzeczeń i ciężką pracę. Nie oferuję drogi na skrót. Wybierz tą właściwą dla siebie. Na końcu jest jednak coś lub ktoś, dla kogo warto znaleźć w sobie siłę i odwagę.
Najbliższe dwa opowiadania dotyczą poczynań na wielką skalę. Jestem jednak przekonany, że zaczęły się od bardzo małych działań. Determinacja opisywanej kobiety i tego mężczyzny, których szanse na powodzenie graniczyło z cudem, są dla mnie świadectwem drogi do prawdziwego zwycięstwa.
Nick
Uwielbiam tego faceta. Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy, pomyślałem, że jest to fotomontaż. Zobaczyłem faceta, który stoi na pełnowymiarowej bramce do gry w piłkę nożną i broni jej. Nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, iż nie ma ani rąk, ani nóg. Zainteresowałem się kim on jest. Okazał się nim Nick Vujicic. Nie będę wnikał w jego wnikliwy opis. Oglądnąłem z nim dziesiątki filmów, przeczytałem jego dwie książki. Wiem o nim dość dużo. Jeśli chcesz dowiedzieć się o nim więcej, na końcu znajdziesz kilka linków.
Niemniej Nick robi rzeczy niezwykłe, bacząc na jego ograniczenia. Pisze książki. Z tego, co pamiętam 147 znaków na minutę, lecz radzi sobie doskonale. U nogi ma mały palec, za pomocą którego to robi. Zagrał w filmie ”Cyrk motyli”. Nakręcił własny teledysk. Pływał na desce surfingowej. Jego wielkim marzeniem było prowadzenie auta. Spełnił je. Widziałem program w telewizji, jak tego dokonał. Robi inne szalone rzeczy jak na jego możliwości. Wie jak zmieniać negatywy w pozytywy. Szuka ich, bo one same nie przychodzą. Pracuje nad tym, bo samo się to za niego nie zrealizuje. Do tego ma żonę i trójkę dzieci. I to właśnie rodzina, która była jego marzeniem, jest jego największą siłą.
Na co dzień jest mówcą motywacyjnym i religijnym. Na swoich przemówieniach gromadzi pełne stadiony ludzi. Nick jest żywym dowodem dla mnie, jak dokonać zmiany z minusów w szlachetne plusy. Jak słabość i niepełnosprawność przekształcić w szlachetne czyny i bogate, pełne wdzięczności życie. Jest moim mentorem, choć go nigdy nie spotkałem osobiście. Byłem na jego wystąpieniu w Poznaniu w 2015 roku, lecz nie mogłem z nim porozmawiać. Może kiedyś? Taki mam cel.
Czy jego droga była łatwa? Nie. Nie była. W wieku 11 lat chciał odebrać sobie życie. Na szczęście nie zrobił tego. Jest WIELKI. I pokazuje jak żyć pełną parą. Pomaga innym, a to czyni go bardzo wartościowym człowiekiem.
Lizzie
Wyobraź sobie, że budzisz się rano. Masz dobry humor, jesteś wyspana. Zaglądasz na Youtube i znajdujesz siebie. Film zatytułowany jest „Najbrzydsza kobieta na świecie”. A na głównym kadrze jesteś Ty!
To prawdziwa historia. Taka sytuacja przydarzyła się Lizzie Velasquez. Nie jest to jej wina. Taka się urodziła. To natura dała jej już na starcie olbrzymią ilość minusów. Jest jedną z trzech osób na naszej planecie, które cierpią na bardzo rzadkie schorzenie genetyczne, które uniemożliwia jej przybranie na wadze. Ma również problem z okiem. Lizzie musiała zmierzyć się z ogromną falą hejtu. Mimo przeciwności nie poddała się, ale konsekwentnie realizowała swoje cele. Przekuła minusy na plusy. Wykorzystała swoją niemoc i zamieniła na sukces. Została mówcą motywacyjnym i opublikowała już kilka książki.
Poznaj Lizzie. Na końcu strony podam linki do jej przemówień. Sama przekonaj się, ile trzeba wysiłku, by być w miejscu, do którego obecnie doszła ta dzielna kobieta.
Ciekawym przykładem jest Angelika Chrapkiewicz-Gądek. Ta dzielna kobieta, mimo swojej niepełnosprawności dokonała także kilku wspaniałych rzeczy. Możesz o nich przeczytać w jej książce „Uwierz w swoją siłę”. Wpisując jej imię i nazwisko w przeglądarkę lub na YouTube znajdziesz wiele materiałów o niej.
To tylko od nas zależy, co zrobimy z danymi nam minusami. Możemy narzekać i użalać się nad naszym losem. Możemy też podjąć wyzwanie. Minusy nie muszą być obciążeniem. Mogą stanowić wspaniałe podwaliny sukcesu i spełnienia. Trzeba tylko mieć otwarte oczy i umysł. A potem wystarczy już tylko odpowiednio to wykorzystać.
Dużo moglibyśmy się nauczyć od niepełnosprawnych sportowców. Ich codzienne zmagania są bardziej skomplikowane od naszych. Polerują swoje zardzewiałe ciała, w trakcie każdego treningu. Umacniają się w przekonaniu, że ich słabość może być także mocą. Zapewne historie opowiedziane przez znakomitą większość z nich pozwoliłaby Tobie uświadomić sobie, jak wiele masz zalet. Wystarczy tylko je w sobie odkryć.
Myślę, że historie alkoholików, którzy wyszli z nałogu, są dobrym przykładem. Część z nich potrafi pomagać innym uzależnionym, bo sami przeszli przez piekło. W tym piekle tarzali się w negatywnych kopcach. I wydostali się z nich. Wyszli wzmocnieni.
Świetnym przykładem są ludzie z nadwagą. Ci z przesadną wagą są zazwyczaj wytkani i napiętnowani. Część z nich ma siłę, by podjąć walkę z nadmiarem kilogramów, o swoje zdrowie. Jest to naprawdę długotrwały proces. Zwycięscy zgarniają nowe ciało, zdrowie, szacunek innych i ogromną wiarę w siebie. Zazwyczaj wiąże się to z dietą. Tacy ludzie nabywają, więc nowych umiejętności. Mogą to śmiało wykorzystać.
Mam znajomą, która zrzuciła wiele kilogramów. Zaczęła ćwiczyć na siłowni i inaczej się odżywiać. To była długa droga. Zwyczaj pod górkę. Jej determinacja nie miała ograniczeń. Sport tak ją wkręcił, że została trenerem osobistym. Dziś ma coraz więcej klientów. Zaczyna niektórym odmawiać. Zarabia na tym. I robi to, co kocha.
Moje opowiadanie
Wiele lat zmagałem się z poszukiwaniami, co mi dolega. Wydarzyło się kilka sytuacji, których nie rozumiałem, a które to raniły mnie i innych. Ja też z tego powodu cierpiałem. Wiedziałem, że w mojej głowie, aż roi się od minusów w postaci różnych zaburzeń. Szukałem słabych punktów i znalazłem. I to ode mnie zależy, co teraz tym zrobię. Mogę się załamać i olać powagę sytuacji. Obwiniać o to rodziców lub nawet cały Świat. Mogę pozwolić dziesiątkom minusów pokonać mnie.
Wolę jednak zrobić z tych minusów, z poważnych ograniczeń, jeden duży PLUS. Postanowiłem wyleczyć się z tego. Zacząć od siebie. Dać sobie szansę. Dlatego prowadzę bloga. Pisanie o dolegliwościach jest formą terapii. Pomaga mi zamienić liczne minusy na plusy. Gorąco wierzę, że mam coś ważnego i wartościowego do przekazania i dzielę się tym z Tobą. Pragnę, aby moje teksty i audycje pomogły choć jednej osobie. Taka jedna szczęśliwsza, bardziej świadoma czy odmieniona osoba, to właśnie taki plus.
Tak ja widzę swoją zamianę minusów w plusy.
Podobnych opowieści dostrzeżesz więcej, wystarczy poszukać. Ważne, abyś doszukał się takich możliwości w sobie. Powodzenia.
Obiecane linki:
1. Wykład Lizzle na TEDx – zobacz
2. Bez rąk, bez nóg – zobacz
3. Wywiad z Nickiem – zobacz
9 Comments
Szymon jestes Wielki!!!! Cudownie sie Ciebie czyta. Dajesz tyle dobrej energici, wiary w siebie, sensu bolu I wysilku. Dziekuje
To ja Ci dziękuję Eliza. Za to, że czytasz imasz świetne przemyślenia i refleksje. Siła, wiara, moc są w Tobie.
Szymon ciesze sie ze jestes.Dziekujea jak Twoje plany z nagraniem wspolnej audycji.pozdrawiam Cie setdecznie Miłka
Dzięki za motywujące słowa. Pamiętam o nagraniach. Bedę realizował je koło nowego roku. Raczej z początkiem 2020 roku. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz, Szymon.
Witaj Szymonie
Wysłuchałam Twojego reportażu. Bardzo mnie on dotknął osobiście, ponieważ jakbym wysłuchała opowieści o własnym życiu.
Jeszcze do niedawna wszystkie opowieści z mojego dziecięcego dramatu zaśmiewałam, tzn, że opowiadając o nich komukolwiek próbowałam je opisać w jak najbardziej komiczny sposób, nigdy zaś nie pozwalając sobie, ba nie dopuszczać myśli, że całe moje dzieciństwo było jednym wielkim koszmarem.
Nieobliczalne zachowania mojego ojca, brak jakiegokolwiek wsparcia z obojętnie jakiej strony spowodowały, że o mały włos dokonałabym straszliwej zbrodni, zbrodni ojcobójstwa. Przerażona własnymi myślami uciekłam z domu w wieku 16 lat i nigdy do niego nie wróciłam.
Dziś mam już lat 46 i to co sam powiedziałeś, że nie chciałbyś zamienić swojego dzieciństwa, dochodzę do wniosku, że pomimo tego czego doświadczyłam w dzieciństwie nigdy nie zadałam sobie pytania dlaczego ja? Dlaczego to mnie musiało doświadczyć tak mocno życie?
Dzisiaj jestem kobietą, pełną optymizmu, z pozytywną nadzieją patrzącą w przyszłość wiem, że gdyby nie przeszłość nie byłabym tym kim jestem obecnie.
Pozdrawiam cię serdecznie i o ile mogę tak powiedzieć to bardzo się cieszę, że nie jestem w swoim dramacie sama, że nie jestem inna, jak do niedawna uważałam. Jest nas cały ogrom i również wszystkim wam, w tym i sobie chylę czoło za to, że dalej mamy chęć do walki o każdy uśmiech bez względu na pogodę.
Roza moja opowieść oraz innych DDA bądź DDD jest czasami bardzo podobna. Tak jak piszesz na sam koniec ważny jest każdy kolejny dzież z uśmiechem, z każdą pokonaną słabością. Tym powinniśmy się cieszyć. Ja nie myślałem nigdy o zabiciu taty, lecz jako malec, marzyłem by już być dużym. Wydawało mi się, że jak będę silny i wielki to go trochę pokiereszuję. Urosłem, ale tego nie zrobiłem. Nie maiłem takiej potrzeby. Uznałem, że będę jego przeciwieństwem. Moje życie jest moje. Kreślę je tak by było lepsze odkąd mam na to wpływ. Doświadczenie dzieciństwa, choć bolesne, jest niebywale cenne. To moje dziedzictwo, które mnie określa. Może musiałem to przeżyć, by zrozumieć, że warto być dobrym człowiekiem. I odrzucić przemoc oraz alkohol. Twoje życie też jest piękne, choć tego, co piszesz, niebywale trudne. Może ta skala porównania jest właśnie czymś najcenniejszym, co mamy. Pozdrawiam. I trzymam kciuki.
Bardzo motywującego do pracy nad osobą choc świadomości ile trzeba pracy wyłożyć aby cos zmieniać, powoduje wątpiwoscj i powrót do stsrycb schematów myślenia
i zachowania ! To codzienna ciężka praca!
Gosia dziękuję za Twoją opinię. Ja mam powiedzenie, które mnie zawsze motywuje – „Nic, co wartościowe, nie przychodzi łatwo”. Ono towarzyszy mi, np. jak biegnę w półmaratonie. Dziesiątki treningów, bólu, potu, by przebiec potem te 21 km. Na mecie zapominam o wszystkim. Jestem dumny z siebie. Czy warto się tak męczyć? TAK. I w innych kwestiach, także. Dlatego, nie każdy posmakuje zwycięstwa, bo droga do niego jest wyboista. Każdy – Ty i ja – musimy sobie odpowiadać, czy zamierzamy podjąć wielki wysiłek, by zamienić coś ujemnego, obarczającego, ciążącego w pozytyw. Czasem warto, niezależnie od kosztów. Tak jak zakończyłaś. To ciężka praca! POWODZENIA, w zamianie Twoich minusów w plusy. Z ciepłymi pozdrowieniami Szymon.
Masz piękna duszę:))