Zapowiadałem, że na moim blogu będą poruszane zagadnienia nie tylko związane z DDA/DDD. Życie jest zbyt piękne, by się do tego ograniczać.
Od początku roku intensywnie pracuje. Nawet teraz, pomimo iż mam urlop. Potrzebowałem i wciąż potrzebuję trochę relaksu. Dlatego pozwoliłem sobie na mały wyjazd do Berlina.
Wyjazd był istotny dla mnie z kilku powodów.
Mogłem ten czas spędzić z bardzo dobrymi znajomymi. Towarzyszyli mi chrześniak i jego rodzice, więc towarzystwo było doborowe. Nastawieni byliśmy na zwiedzanie i każdego dnia pokonywaliśmy po 10-12 km na pieszo. Nie licząc dojazdów.
Lubię podróżować i jak tylko nadarza się okazja to czynię to z wielką przyjemnością. A wypad do Berlina to całkowity przypadek i właśnie taka mega okazja, gdyż jedna osoba zrezygnowała i wskoczyłem na jej miejsce. Jak mogłem nie skorzystać?!
Poza tym interesuje mnie historia, a w szczególności okres II Wojny Światowej i to najbardziej wątek Niemiecki. Dlatego ten wyjazd miał podtekst podróżniczo-historyczny. Oczywiście historia Berlina to również czasy przed i po II WŚ. Też całkiem interesujące.
Moje wrażenia
Pierwsze wrażenie to bałagan. Zawsze kojarzyłem Niemcy z wielkim porządkiem. I na śląsku, gdzie mieszkam, panowało przekonanie, iż nasi zachodni sąsiedzi to perfekcyjni miłośnicy ładu. Tymczasem wiele terenów jest nie zagospodarowanych, brudnych, porośniętych wysokimi trawami i krzewami. Pełno butelek, papierów, niedopałków papierosów. Jednym słowem lekkie rozczarowanie.
Berlin jest z całą pewnością wielonarodowościowy i wielokulturowy. Można spotkać ludzi z całego świata i posłuchać też tylu języków, niektórych nawet nie byłem w stanie określić, bo słyszałem pierwszy raz. Prawdziwych Niemców należy szukać w tym tłumie.
Niesamowita bezdomność. Pełno bezdomnych i zaniedbanych ludzi gromadzi się głównie koło dworców. Praktycznie nikt z tym nic nie robi. W naszym kraju też może nie jest różowo, bo i bezdomni też są. Tam natomiast było to bardzo oficjalne i widoczne. Całe rodziny śpiące w tunelach S czy U Bahn to nie dziwota. Nawet w środku dnia pod mostem na Alexanderplatz spał bezdomny z całym majdanem, a ludzie przechodzili obok niego z największą obojętnością. Smutny widok.
Rewelacyjna komunikacja miejska. Po prostu Bajka. Podróżowanie metrem, pociągami, autobusami, tramwajami to czysta przyjemność. Szybkość, płynność jazdy i możliwość dotarcia do każdego miejsca, zwłaszcza w centrum, robi wrażenie. Poza tym wszystko jest ze sobą zgrane i można na jednym bilecie jeździć każdym środkiem lokomocji. My mieliśmy bilet grupowy i można było korzystać z niego do 03.00 nad ranem następnego dnia. Super sprawa. Życzyłbym sobie takiego rozwiązania u nas.
Uwielbiam jeździć na rowerze. Niestety w Polsce drogi rowerowe to projekt przeszłości. Nie istnieją w moim odczuciu. W Berlinie jest to znakomicie rozwiązane. Myślę, że steki kilometrów można tam śmiało pokonać rowerem. Poza tym ilość rowerów, hulajnóg czy skuterów jest oszałamiająca. Można wręcz uznać, że panował nieład w tym zakresie. Dosłownie, co parę metrów można było na nie natrafić. Wypożyczasz je w dowolnym miejscu i w dowolnym zostawiasz. Wypożyczenie odbywa się drogą elektroniczną i wystarczy mieć tylko odpowiednią aplikację, by wypożyczyć rower czy hulajnogę. Wypożyczających jest od groma. Coś niesamowitego.
Co zobaczyłem
Odwiedziłem też miejsca znane i kojarzące się nieodzownie z Berlinem.
Zamieszkaliśmy w Meininger Hotel, a więc tuż przy samym murze Berlińskim, który bacznie prześledziłem w ostatnim dniu pobytu. Fragment pozostałego muru liczy ok. 1316 metrów i jest znany jako East Side Gallery. Tych obrazów jest ponad 100. Największą uwagę przykuwał Trabant rozbijający mur oraz graffiti przedstawiające Leonida Breżniewa oraz Ericha Honeckera. I ten drugi to chyba najpopularniejszy obraz. Zrobienie zdjęcia przy tych dwóch obrazach to wyczyn i musiałem czekać po kilka minut, by nikogo przy nich nie było.
Jednym z najbardziej charakterystycznych punktów na mapie Berlina jest Brama Brandenburska. Na jej temat niewiele mogę dodać, bo jest bardzo często pokazywana w telewizji. To znana budowla. Na mnie zrobiła wrażenie, gdyż było to miejsce, które chciałem zawsze odwiedzić jako pierwsze. Oczywiście przed samą bramą gromadzą się tłumy i wrócić bez zdjęcia bramy jest czymś nie do pomyślenia.
W pobliżu Bramy Brandenburskiej znajduje się Pomnik Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie. Na powierzchni 19 073 metrów kwadratowych umieszczono 2 711 betonowych bloków. Jest to duża powierzchnia i ilość bloków robi wrażenie. Trudno przejść obojętnie obok tego pomnika. Miałem jednak mieszane uczucia. Gdybym nie wiedział jakiej rangi jest ten symbol i jakie znaczenie ma mieć, nie kojarzyłbym tego z cierpieniem milionów osób. Nie widziałem tam tablicy, ani żadnych nazwisk. Ma to być odzwierciedleniem anonimowości i masowości zbrodni. Turyści jednakże traktowali to miejsce jak ławki i siedzieli na pomnikach. Pan i Pani z ochrony dwoili się i troili, by temu zapobiec, lecz nie dali rady. Poza tym powagę tego miejsca spłycały dzieci. Biegały po tym labiryncie i głośno się śmiały uznając to raczej za plac zabaw niż za pomnik. Dzieciom trudno się dziwić. Pewnie jako dziecko robiłbym to samo. Tego chyba projektant nie przewidział. I to jest duży minus.
Berlińska Wieża Telewizyjna (Berliner Fernsehturm) znajduje się w pobliżu Alexanderplatz, a sięgając wysokości 368 metrów jest najwyższym budynkiem w Niemczech. Wieża jest tak charakterystyczna i wysoka, że można dostrzec ją z ogromnej odległości i poruszając się po Belinie gdzieś w oddali zawsze ją widziałem. Niestety nie udało mi się wjechać na górę. Nawet nie spróbowałem.
Dane mi było odwiedzić Bundestag. Co prawda sala posiedzeń nie była dostępna dla zwiedzających, bo była chyba w remoncie, niemniej spacerowaliśmy po dachu i kopule. Widok z dachu Bundestagu na Berlin robi wrażenie. Aby zwiedzić Bundestag trzeba się wcześniej zalogować i uzyskać pozwolenie na wejście. Zwiedzanie jest bezpłatne.
Widziałem również Checkpoint Charlie, który w okresie zimnej wojny był jednym z najbardziej znanych przejść granicznych między NRD, a Berlinem Zachodnim. Dziś to miejsce nie przypomina tego z okresu zimnowojennego, nie ma tej atmosfery, którą można poczuć patrząc na stare zdjęcia. Dziś to zaledwie miejsce atrakcji turystycznej. Kiedyś skrawek ziemi oddzielający poczucie wolności od zniewolenia.
Ciekawostki
Berlin to miejsce gdzie nakręcono liczne teledyski. I jedno z takich miejsc odwiedziłem. Trochę przez przypadek. Mój chrześniak uwielbia Rammsteina i szczęściarz idzie wkrótce na ich koncert. Mi nie udało się kupić biletu. Też lubię Rammsteina, choć nie wszystkie utwory. Chciał zobaczyć, gdzie kręcono teledysk do jednego z ich najnowszych utworów – „Radio”. Miejsce to znajdowało się tuż przy dworcu autobusowym. Przed odjazdem podeszliśmy tam. Oczywiście budynek Radio Berlin nie istnieje. Nazwa ta jest podmieniona komputerowo. W rzeczywistości to budynek Messe Berlin i stojąca koło niego wieża, która widoczna jest również na teledysku. Budynek znajduje się w Berlinie przy Messedamm 22. Cóż spóźniłem się kilka miesięcy i spotkania z Rammsteinem nie było. Było to spotkanie wirtualno-mentalne.
Teledysk „Radio”
W realu
Wyjazd zakończony. Niestety trzeba wrócić do rzeczywistości.