Opowiadanie historii z życia Dorosłego Dziecka Alkoholika czy też Dorosłego Dziecka z Rodziny Dysfunkcyjnej to nie są opowiadania o Świętym Mikołaju, Wielkanocnym Zajączku lub innych bohaterach, którzy dzielą cudownymi prezentami. Przytoczone historie z mojego życia spowiła smutna rzeczywistość. Oparta na nadużywaniu alkoholu, przemocy czy też bezradności, z których wynikają te syndromy. Spotkał się z tym każdy DDA lub DDD.
Cały artykuł przeczytasz w ok. 5 minut
Prawdziwe, lecz smutne
Opisuje na blogu swoje prawdziwe przeżycia. Nie snuję fantazji i robię wszystko, by oddać najlepiej, jak potrafię, prawdę tych wszystkich chwil, które doprowadziły mnie do DDA. Moje życie nie jest specjalnie wyjątkowe, nie miałem lepiej czy gorzej od innych, których spotkało, to co mnie. Nie czas na licytacje. Każdego, kogo to licho dotknęło, jest na swój sposób skrzywdzony. Wyjątkowe jest to, jak sobie z tym radzimy. Każdy robi to na swój sposób, gdyż doświadczenia i psychika pozwala na nam na stosowanie różnych metod i rozwiązań. Każdy radzi sobie z tym inaczej i to jest normalne. Ja pokazuję Ci swoją potyczkę z okrutną przeszłością. Mocno wierzę, że coś Ciebie to nauczy, namówi do refleksji tudzież innych korzystnych działań. Niedawno jeden z czytelników napisał do mnie wiadomość. Przekonywał, że blog jest smutny i źle się go czyta. I dobrze. Słuszna uwaga. Jest to w końcu portal o DDA i DDD. I ten smutek, gorycz i ból muszą być prawdziwie ukazane. Cierpienie musi wypływać i wręcz kipieć z tych słów, jakie czytasz. Chcę, abyś ten ból i smutek, krwawiące serce poczuł ze mną. O to mi chodzi, bo wtedy rodzi się zrozumienie czym jest DDA i DDA oraz podobne syndromy. Zabiegiem celowym jest pokazanie Tobie skali. Ogromnej różnicy jak było bardzo źle i tragicznie do tego, że jest i może być cudownie i bardzo dobrze, kiedy się z tego uleczamy. Trudno byłoby pokazać drogę, jaką przebyłem i jaką wciąż kroczę do „normalności”, gdybym pisał tylko o samym wyzdrowieniu. Nie wiedziałbyś, z czego wychodzę. Z czym się zmagam. Z jakim syfem się mierzę. To trudne wyzwanie, lecz konieczne. Tego chcę. Być zdrowym i mieć właściwie funkcjonującą psychikę.
Powiew optymizmu
Opisując swoją historię, nie proszę Cię o litość, współczucie czy użalanie się nade mną, jakie to moje życie było paskudne. Dzielę się tym wszystkim z Tobą w dobrej wierze. Proszę Cię o to, byś dostrzegł siłę i moc wyzwalania się z tej przypadłości. Poczuł, jak zrzucam kajdany cierpienia. I usłyszał dźwięki zwycięstwa, kiedy zdejmowane są one ze mnie i jak uderzają o bruk. Złe demony wyją i uciekają w popłochu. Wraz z tymi odgłosami nadchodzi wyzwolenie. Gdyby przyszło Ci na myśl, że jest to smutny blog, porzuć prędko to płonne przekonanie. To nie jest blog rozpaczy. To blog nadziei, siły, odwagi i wiary w ostateczne zwycięstwo. Tu znajdziesz słowa pokrzepienia i powiew optymizmu. Jestem wojownikiem. Walczę o lepszą przyszłość dla mnie i mojego otoczenia. Przeczytasz, faktycznie o stu upadkach, lecz także o sto pierwszym podniesieniu.
Upadnę. I od razu bez wahania wstanę.
To przekuję w zwycięstwo.
Każdemu, kogo to dotknęło, życzę wiary, siły i odwagi, by wyjść zwycięsko.
Dobry kierunek
Jestem realistą. Jestem obecnie hurraoptymistycznie nastawiony do wychodzenia z moich dolegliwości. Niemniej wiem, że będzie różnie. Choć obecnie radzę sobie coraz lepiej, jak to bywa w życiu, będzie raz lepiej raz gorzej. Nie można się tylko wznosić. Bywają również spadki. I z tym się liczę. To wkalkulowane ryzyko w leczenie. Wiem, dokąd zmierzam i co chcę osiągnąć. To dla mnie właściwy kierunek i mam go cały czas na oku. Wierzę w wygraną i jestem czujny, bo licho nie śpi. I będzie zawsze pukać do moich myśli, by je ponownie wpuścić. Nigdy nie przestanę być DDA/DDD. Tę świadomość muszę mieć, by nie zawrócić. To proces na całe życie i myślę, że to jedna z przyczyn, dlaczego tak wiele osób nie chce z tym się zmagać. Przynajmniej ja tak miałem i długo wypierałem, że jest coś ze mną nie tak. Skąd wiem, że robię postępy? To proste. Mierzę to i monitoruję. Czytam i uczę się o tym syndromie. Dowiaduję się, jakie są jego objawy, bo wroga trzeba dobrze poznać, by z nim zwyciężyć. Dokonuję autoanalizy. Kontynuuję terapię. To ona ostatnio pozwoliła mi dostrzec, że obrałem właściwy kierunek.
Uczestniczę w zajęciach otwartej grupy. Do niej, co jakiś czas, dołączają nowe osoby. Gdy pierwszy raz muszą zabrać głos i podzielić się swoją historią jest to dla nich trudne. Są to bardzo silne odczucia i prawdziwe, bolesne emocje. Towarzyszy temu niemal zawsze łamiący się głos, smutek wyrzeźbiony na twarzy, płacz. Byłem na ich miejscu i dokładnie wiem, co czują. I ta widza, przeżywanie tego z nimi, pokazuje mi, iż robię postępy.
Na takiej terapii widać przebyte kroki. Bardziej doświadczeni uczestnicy, dzieląc się swoją historią, łatwością, z jaką to robią, przekonują nowych o słuszności leczenia. Opowiadając o naszych przeżyciach, bieżących rozterkach i problemach, a także pozytywnych sprawach pomagamy sobie samym i innym. Rehabilitujemy się wspólnie. Dzięki terapii zrozumiałem, że potrzebujemy innych, by się z tym skutecznie uporać. Sam nie dam rady. To kolejny pozytywny wydźwięk mojej historii. Są ludzie, którzy chcą pomagać innym. Jeśli chcesz, koniecznie skorzystaj. Rewelacja.
Pokładam nadzieję w tym blogu. Dzieląc się z Tobą moimi przemyśleniami, pomagam sobie, gdyż pisanie ma ogromne właściwości terapeutyczne. Wreszcie tworząc bloga, gorąco wierzę, że choć w niewielkim stopniu pomogę Ci lub komuś dla Ciebie ważnemu.
Pozytywną energią należy się dzielić, to moja misja i ludzki obowiązek. To jest bardzo optymistyczne. I taki jest ton tego bloga.
W życiu nie chodzi, o to ile razy poniosłeś klęskę, ale o to, jak sobie z nią radzisz. Jakie wyciągniesz wnioski. Wprowadzasz właściwe zmiany wkraczając na właściwą ścieżkę życia.
1 Comment
Szymon. Świetny blog i wydaje się taki szczery. Popraw przecinki (hahaha), bo sama treść mi bardzo się podoba. Tak trzymac.