Gniew dla Dorosłych Dzieci Alkoholików jest uczuciem mocno skomplikowanym i nie do końca przez nie rozumianym. Radzą sobie z nim, racjonalizując fakty, szukają zawsze skutecznego wytłumaczenia. Gniew jest tłumiony. A takie notoryczne tłumienie gniewu może doprowadzić z czasem do depresji. Opanowywanie gniewu jest zadaniem bardzo trudnym. Wydaje się działaniem sprzecznym z ludzką naturą. Da się go bardzo ograniczyć, w pewnym sensie kontrolować, lecz kiedyś musi znaleźć ujście. Kiedy to następuje, jest prawdziwa burza, wręcz furia.
Cały tekst przeczytasz w 8 minut.
Wikipedia w ten sposób opisuje gniew: Gniew – reakcja emocjonalna na niepowodzenie lub wzburzenie emocjonalne, czasami z nastawieniem agresywnym, będąca reakcją na działanie interpretowane jako skierowana negatywnie akcja zaczepna. Podobnie jak inne emocje, gniew specyficznie zabarwia obraz postrzeganej rzeczywistości. Dzięki zniekształceniu rzeczywistości przygotowuje do działania w sposób korzystny dla osoby doznającej tego odczucia. Umiejętność kontroli gniewu zależy od możliwości intelektualnych oraz socjalizacji danego człowieka. Do określenia poziomu i natężenia gniewu służy m.in. skala ekspresji gniewu (SEG). W buddyzmie gniew uważany jest za jedno z najważniejszych splamień, przeszkadzających w osiągnięciu oświecenia. W kościele katolickim nieuporządkowany bądź nieuzasadniony gniew jest wymieniany jako jeden z siedmiu grzechów głównych, gdyż świadomie podsycany i budzony, jest sprzeciwieniem się miłości bliźniego, która stanowi podstawową zasadę moralną Nowego Testamentu. Osoby szczególnie podatne na gniew nazywane są impulsywnymi i są one z tego powodu często negatywnie oceniane przez otoczenie. |
---|
Dzieci alkoholików uczą się nie odczuwać nigdy gniewu. Tłumią go, bo to wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Tego gniewu w domu rodzinnym takich dzieci jest dużo, więc same nie chcą się do niego dokładać i niepotrzebnie go potęgować. Wyrażenie gniewu zazwyczaj prowadzi do pogorszenia sytuacji.
Mój gniew – 1 opowiadanie
Bardzo czekałem na komunię świętą. Na prezenty, rzecz jasna, najbardziej. Prezenty w postaci pieniędzy napawały mnie dużym optymizmem. Marzyłem o zakupie motorynki, małego motoroweru. Nie był to jakiś cud techniki, lecz miał dać mi kawałek wolności. Oczami wyobraźni widziałem, jak pojadę z moją motorynką do babci na wieś. Lubiłem wieś, zwłaszcza latem i miałem pomysł, by jeździć całymi godzinami po okolicy. Rodzicom zapowiedziałem, że sobie ją kupię, jak tylko dostanę tyle pieniędzy. I dostałem. Uzbierała się fajna sumka. Do dziś pamiętam, że było to 41.000 złotych. Nie zapomnę nieustannego przeliczenia tej kwoty. Byłem zdumiony z tak sowitego prezentu i równocześnie bardzo szczęśliwy, gdyż stać mnie było na 3 nowe motorynki. Na 3 nowe motorynki! A do pełnej satysfakcji wystarczyłby mi tylko jeden egzemplarz.
Planowałem wyjazd na giełdę na zakupy za tydzień od komunii i już… miało to nastąpić. Ta upragniona od dawna chwila. Ten długo wyczekiwany moment.
Tymczasem, nastąpił krach na rodzinnej giełdzie wymiany zasobów. Zasoby wyparowały.
Rodzice zabrali mi całą kasę. Tak, odbili sobie koszt urządzenia imprezy. Tego nie wziąłem pod uwagę. Przyznaję. Wszyscy mówili, że to moje święto. zatem i kasa mi się należała. Kto mi pieniądze podebrał – nie wiem, nie widziałem. Domyśliłem się, że to musiał być tata. Nie chciał, abym stał się szczęśliwym posiadaczem motorynki. Poczułem się OKRADZIONY.
Opanował mnie ogromny gniew. Pewnie okraszony rozpaczą, bezsilnością, złością i całą gamą negatywnych uczuć. Postanowiłem zawalczyć o swoje i pierwszy raz, w sposób bardzo świadomy, gniew skierowałem na tatę.
Oskarżyłem go o kradzież pieniędzy. Wyzwałem go od złodziei. Doszło u mnie do takiej eskalacji gniewu, że oberwało się całemu pokoleniu taty. Powiedziałem, że jest to złodziejskie pokolenie komunistyczne, które umie tylko kraść i oszukiwać. I tak Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej nigdy nie zbudujemy. W pierwszej chwili tata wpadł w nieukrywane osłupienie. A mnie ogarnęła duma, że wyraziłem się jasno, dosadnie i wygarnąłem mu prawdę.
Chwila zwycięstwa uleciała jak bańka mydlana. Tata potrzebował parunastu sekund i role się odwróciły. Dostałem tęgie lanie. I z tego wszystkiego się rozpłakałem. Najbardziej z tego powodu, że już nigdy nie kupię motorynki. Tak mi było żal. Tak bardzo żal.
Po tym zdarzeniu nastąpiła jeszcze większa kontrola gniewu. Nie opłaciło mi się tak bezpośrednio konfrontować moich poglądów z przekonaniami ojca. Ryzyko powtórki wyleczyło mnie skutecznie z wyrażania gniewu. I uczyłem się nie gniewać. Z dobrymi wynikami. Gniew wsiąkał we mnie.
Gniew tłumiony przez dłuższy okres staje się groźny. Wybucha z ogromną, niekontrolowaną potęgą. Powoduje jeszcze większe problemy niż jego umiejętne, sukcesywne i adekwatne do potrzeb rozładowywanie lub uzewnętrznienie. Szkoda, że pewnych umiejętności uczymy się trochę za późno.
Tak jak wtedy.
Mój gniew – 2 opowiadanie
Miałem przerobić szafkę kuchenną. Zwęzić ją. Miałem może ze 20 lat.
W tamtym czasie nie miałem wielkich umiejętności stolarskich i budowlanych, jako takich. Te przyszły z czasem, między innymi dzięki temu doświadczeniu. I licznym remontom.
Tę szafkę załatwił przyszły teść. Pewnie był zadowolony, że nam pomógł. Nie pamiętam czemu i po co miałem ją przerobić. Generalnie nie miałem na to ochoty. To był pomysł mojej narzeczonej (a może dziewczyny, trudno mi to określić czasowo i faktycznie). W każdym razie chciałem się przed nią wykazać, bo jej zależało na tej zmianie. Brak umiejętności potęgował fakt, że nie lubiłem starych rzeczy. Uważałem, że lepiej kupić coś nowego i nie bawić się w bezsensowne metamorfozy. Nie chciałem tego do końca wyjawić i tłumiłem w sobie te i inne wątpliwości. Niemniej wierzyłem, że mi się uda.
Dziś pewnie poradziłbym sobie z taką sprawą bardzo łatwo. I podszedł do tego cięcia inaczej, lecz to kwestia doświadczenia.
Tamtego dnia popełniłem kardynalny błąd. Miałem piłę tarczową z ogranicznikiem. W pewnym momencie tarcza piły lekko ugrzęzła. I zamiast wyciągnąć piłę, to poluzowałem ogranicznik. Nie potrafiłem go ponownie dokręcić w odpowiednim miejscu i na tyle mocno, by dokończyć pracę. Linia, po której miało przebiegać cięcie, zaczęła rozjeżdżać się z piłą. A ja zacząłem się denerwować. Straciłem kontrolę nad sobą. Zdrowy rozsądek uleciał. Zamiast pomyśleć, zrobić przerwę i ochłonąć, wpadłem w gniew, złość i chyba ostatecznie w nieziemską furię. Zacząłem kopać w szafkę, by ją ostatecznie zniszczyć i wyrzucić na śmietnik. Byłem zły na wszystko. Na dziewczynę i na siebie. Na biedę, że nie stać mnie na nowe meble. Na swoje nieudacznictwo itd. Znalazłbym pewnie jeszcze kilka mało istotnych powodów.
Moje zachowanie przeraziło moją dziewczynę, która nie spodziewała się takiej reakcji. Nawet ja byłem sam, sobą przerażony. Samo zdarzenie bardzo mi ciąży. Do dziś je rozpamiętuję. Postanowiłem, że będę jeszcze bardziej kontrolował gniew. Nie zastawiałem się jak tolerować gniew, dać mu ulatywać i traktować jako cząstkę ludzkich uczuć. Postanowiłem go jeszcze bardziej stłamsić, usidlić i poddać baczniejszej kontroli. Uznałem, że tylko słabeusz daje się ponieść gniewowi. Co czasem się nie udawało i bywało bardzo nieciekawie.
Dziś wiem, że gniew należy uzewnętrzniać we właściwy sposób. Należy go sobie uwiadomić, uznać, rozumieć i rozładować. Szukam sposobów, jak to robić. Od wiedzy do umiejętności rozładowywania gniewu jest sporo wyzwań, by to umieć robić właściwie.
Gniew w związku
Gniew odgrywa dużą rolę w związku, w bliskiej relacji między partnerami czy małżonkami. Tam, gdzie jest dwoje, tam ścierają się różne poglądy, ma miejsce wiele zdarzeń. W zdrowym związku nie da się unikać rozwiązywania nieporozumień. Drobne nieporozumienia, konflikty to naturalne zjawisko.
Zrozumiałem to dość późno. Wierzyłem, że idealny związek nie może powodować konfliktów ani gniewu. Unikałem kłótni ze wszystkich sił, lecz czasem się pojawiały. Nazbyt gwałtowne. To wywoływało we mnie poczucie winy, że jestem kiepskim mężem. Chyba gniew jako emocję błędnie sobie niejednokrotnie tłumaczyłem.
DDA/DDD niejednokrotnie źle interpretują gniew. Doskonale oddaje to J. G. Woititz w swojej książce „Lęk przed bliskością”. Książka napisana jest kilkadziesiąt lat temu, a poniższe zdania wydają się cały czas aktualne. … „Skoro jestem na ciebie zły, nie kocham cię. Jeśli ty jesteś zły na mnie, znaczy to, że mnie nie kochasz. Ponieważ cię kocham, nie mogę czuć do ciebie złości. Jeśli ty mnie kochasz, nie będziesz zły na mnie. Na poziomie emocjonalnym właśnie takie odczucia przyswaja sobie dorosłe dzieci alkoholików. I chociaż są one nieuzasadnione, wniosek jest jeden: Jeśli nie mogę pohamować mojego gniewu na ciebie, muszę z tobą zerwać. Jeśli ty nie potrafisz pohamować gniewu w stosunku do mnie, musisz mnie zostawić”.
DDA nie wiedzą jak sobie radzić z gniewem. Nie mają odpowiednich wzorców ani doświadczenia we wspólnym rozwiązywaniu problemów. Na domiar złego, nie wiedzą jak rozładowywać swoją złość i gniew. Dorośli z takim syndromem wielokrotnie miewają wątpliwości czy gniew jest czymś stosownym. Też tak miałem. Uważałem, że gniew jest czymś złym. Dlatego wielokrotnie nad nim panowałem. Wierzyłem, że jest to odpowiedzialne. Chroniłem w ten sposób małżeństwo, emocje żony, wierząc, iż to oznaka dobrego męża, głowy rodziny. Idąc tym tokiem myślenia, oddalając gniew i możliwe konsekwencje jego rozładowywania zawierzałem czasowi. Liczyłem, że przemilczenie i czas rozwiążą pewne niezałatwione, a wymagające natychmiastowych działań problemy. A one narastały i czekały na odpowiednią chwilę, by wydostać się ze zdwojoną siłą na zewnątrz. Nie da się bez końca panować i kontrolować gniewu.
Tylko że ja uważałem, iż z tym sobie poradzę. Bo kto, jeśli nie ja?
Teraz zdaję sobie sprawę, jakie znaczenie ma gniew. Zarówno dla mnie, jak i dla mojego najbliższego otoczenia.
Cieszę się, że właśnie zacząłem zajęcia terapeutyczne. I przyjdzie mi zmierzyć się z tym zagadnieniem i go odpowiednio przepracować.
Polecam Ci także artykuł bloga zatytułowany „Złość„.
2 Comments
Świetny artykuł, dzięki za info. Temat ciekawy i świetnie pozwalający rozwijać wyobraźnie.
Treść jest klarowna, dobrze zorganizowana i pełna przydatnych wskazówek. Autor doskonale wyjaśnia kluczowe zagadnienia. Może warto by dodać więcej przykładów praktycznych. Pomimo tego, tekst jest niezwykle edukacyjny i inspirujący.