Nasza konsekwencja wystawiana jest nieustannie na próbę. Część ludzi radzi sobie z nią lepiej, a część gorzej. Jetem przekonany, iż konsekwencja jest zmienna u każdego człowieka. Bez wyjątku.
Pół żartem pół serio. Są dwa okresy w roku kiedy testujemy ją do granic wytrzymałości. Pierwszy czasookres jest intuicyjny. Tak. To Nowy Rok. Pod koniec każdego roku mamy postanowienia. Mówią o tym w telewizji, w radio i na wielu stronach internetowych. Dosłownie wszędzie ten wątek się pojawia. Może jestem przewrażliwiony, lecz tak to widzę. Nowy rok, nowe możliwości. To właściwy czas na stałą zmianę tego, co nam przeszkadza. Na wdrożenie marzeń, odkładanych planów. Na przełomie lat, bo to iście znamienna chwila. Jak nie teraz, to kiedy? No teraz. I lecimy z listą.
Lista może zawierać jedną pozycję, dwie i to wydaje się najlepszym podejściem. Maksymalnie dwie. Taki wybór rodzi olbrzymią szansę na zrealizowanie. Zapisanie tego to już wyczyn wróżący sukces. O co najmniej 50 % prawdopodobniejszy do realizacji. Dlatego warto zapisywać swoje cele, wyzwania czy postanowienia. Ta prosta czynność jest bardzo, bardzo skuteczna.
Wracając myślami do przeszłości, to miałem wiele takich zrywów:
– odchudzanie,
– regularne bieganie,
– zrzucenie wagi,
– dieta,
– koniec ze słodyczami,
– więcej spacerów z dziećmi,
– mniej siedzenia przy komputerze,
– dieta Facebook’owa,
– …
Zapewne nie tylko ja. Może znasz takie osoby?.
1 stycznia, 2 stycznia – pikuś. Ach nie, przepraszam. Zacznę do 2 stycznia, no bo tak od razu po zabawie noworocznej to nie najlepszy pomysł. Drugiego, tak, tak. To najlepszy dzień.
3 stycznia, 4 stycznia – jest wciąż dobrze.
….
7 stycznia. Kurcze, wkrada się rozluźnienie. Pierwsze wątpliwości.
Nie pamiętam dokładnie badań statystycznych, lecz konsekwencja zaczyna umierać po 14-stu dniach u większości osób.
A około 21 stycznia następuje totalna agonia u 99 % śmiałków. Czar konsekwencji prysł.
Co jakieś postanowienia? Nie, nie. To nie ja. Ja tam nie bawię się w tą modę. Mogę zacząć od dziś. Od jutra. Kiedy zechcę.
Coś Ci to mówi?
Drugi taki sezon ma miejsce przed wakacjami. A jak. Jedziemy nad morze. Trzeba się pokazać. Na 6 do 8 tygodni przed wakacjami myślimy o diecie, ćwiczeniach, by wejść w stój kąpielowy lub spodenki plażowe sprzed roku. Hmmm. Nie sądzę, abym musiał kontynuować…
To było pół żartem, pół serio.
Jestem typem obserwatora. Lubię przypatrywać się otoczeniu i wiązać fakty. Zachwycam się przyrodą i czerpię z niej wzorce. Jesteśmy częścią przyrody. Chociaż nasza wiedza, rozwój i technologia pozwoliły nam na wskroś skutecznie od niej się odizolować. Robimy to sami, bo ona nas się nie wyrzekła. Tymczasem w niej możemy znaleźć wiele prostych prawd i zasad. Przyroda sama w sobie jest konsekwentna.
Podam kila przykładów, mniej bądź bardziej obrazowych. Chodzi o same fakty. O święte prawo konsekwencji.
Jakby nie patrzeć pory roku następują po sobie. Wiosna, lato, jesień i zima. Cały czas w tej samej kolejności. Tysiąc lat temu, teraz czy za 500 lat. Będzie tak samo. Współczesnemu człowiekowi wielokrotnie to nie pasuje. Gdyby mógł, z całą pewnością namieszałby coś w tym sprawnym trybiku. Poprzestawiał i dostosował do swoich potrzeb. Ale? Ale się nie da. Natura zrobi swoje. Wytrwale.
Wytrwałość zwierząt zapewnia im przetrwanie. Lwica uczy swoje potomstwo pewnych, spójnych zasad, które pozwalają młodym przeżyć. Systematycznie edukuje je jak przetrwać, polować i zapewnić bezpieczeństwo sobie i stadu. Nawet małe odstępstwo od tej nauki może spowodować katastrofalne skutki. Dla jednostki i dla wszystkich. Liczy się konsekwencja.
Za prozaiczny wzór może nam posłużyć kropla drążącą skałę. Kropla za kroplą. Nieustannie spadająca w to samo miejsce w skale zrobi niesamowity wyłom.
Nasze serce. Ono od samego początku do kresu pompuje naszą krew. Mililitr za mililitrem. Sekunda za sekundą. Rok za rokiem. Uświadom sobie jak Twoje serce jest konsekwentne. Regularne. Silne.
Podobnych przykładów można by wymienić setki. Po przytoczeniu tych kilku zapewne wiesz dokąd zmierzałby, każdy następny odpowiednik.
To po stronie przyrody.
A jak jest z konsekwencją człowieka? Jesteśmy w końcu częścią przyrody. Stoimy na czele wszystkich stworzeń. Z tego wynika, iż powinniśmy być mega precyzyjni. W rzeczywistości nasz natura jest bardzo skomplikowana i bywa z tym różnie. Wygodnictwo i lenistwo czy prokrastynacja czasem dają o sobie znać. U każdego.
Dolegliwości DDA czy DDD nie mogą służyć za wytłumaczenie braku konsekwencji, w znaczeniu ogólnym. Moim zdaniem drzemie to w naszej ludzkiej, indywidualnej naturze.
Natomiast w niektórych obszarach życiu, a zwłaszcza w relacjach międzyludzkich, w nawiązywaniu kontaktów z innymi, w przyjaźni, czy w związku u DDA/DDD brak konsekwencji może być poniekąd wytłumaczalny.
Mamy z tym realny problem.